Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie uciecze, to jego można znaleść wiosną.
       385 A teraz rozejdźcie się, a nie gadać głośno
O tem, co było, bo to gadać, to daremno!
A czyja łaska Panów Szlachty, proszę ze mną.
Moja Siora powiła małego Jankielka,
Ja dziś traktuję wszystkich, a muzyka wielka!
       390 Każę przynieść kozicę, basetlę, dwie skrzypiec,
A pan Maciek Dobrodziej lubi stary lipiec
I nowego mazurka; mam nowe mazurki,
A wyuczyłem śpiewać fein moje bachurki“.

Wymowa lubionego powszechnie Jankiela
       395 Trafiła do serc. Powstał krzyk, oklask wesela,
Szmer przyzwolenia nawet za domem się szerzył;
Gdy Gerwazy w Jankiela Scyzorykiem zmierzył.
Żyd skoczył, wpadł w tłum; Klucznik wołał: „Precz stąd Żydzie!
Nie tkaj palców między drzwi, nie o ciebie idzie!
       400 Panie Prusak! że Waszeć sędziowską handlujesz
Parą wicin mizernych, to już zań gardłujesz?
Zapomniałeś, Mopanku, że ojciec Waszécin
Spławiał do Prus dwadzieścia Horeszkowskich wicin?
Stąd się zbogacił i on i jego rodzina,
       400 Ba, nawet wszyscy, ilu was tu jest z Dobrzyna.
Bo pamiętacie starzy, słyszeliście młodzi,
Że Stolnik był was wszystkich ojciec i dobrodziéj.
Kogóż on komisarzem słał do swych dóbr pińskich?
Dobrzyńskiego! Rachmistrzów kogo miał? Dobrzyńskich!
       410 Marszałkostwa, kredensu nie zwierzał nikomu,[1]

  1. Marszałkostwo tu w znaczeniu zarządu dworem wielkopańskim; kredens = wszystko, co dotyczyło stołu pańskiego, sreber stołowych, trunków i t. d.