Strona:PL Adam Mickiewicz - Konrad Wallenrod.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zaraz mu chmurne czoło wypogadza,
Oczy przygasza i oblicze studzi.
Tak na igrzysku, kiedy lwów dozorca,
Sprosiwszy pany, damy i rycerze,
Rozłamie kratę żelaznego dworca,
Da hasło trąbą; wtem królewskie zwierzę
Grzmi z głębi piersi, strach na widzów pada;
Jeden dozorca kroku nie poruszy,
Spokojnie ręce na piersiach zakłada,
I lwa potężnie uderzy — oczyma,
Tym nieśmiertelnej talizmanem duszy
Moc bezrozumną na uwięzi trzyma.[1]






  1. Wzrok człowieka, powiada Cooper, jeśli jaśnieje wyrazem odwagi i rozumu, sprawia mocne wrażenie nawet na dzikich zwierzętach. Przytaczamy z tej okoliczności prawdziwe zdarzenie amerykańskiego strzelca, który, skradając się do kaczek, usłyszał szelest, podniósł się i ujrzał z przestrachem ogromnego, tuż leżącego lwa. Zwierz zdawał się być również zdziwiony widokiem człowieka atletycznej postawy. Strzelec nie śmiał dać ognia, mając strzelbę śrótem nabitą. Stał więc nieruchomy, oczyma tylko grożąc nieprzyjacielowi. Lew ze swojej strony, śledząc spokojnie, nie spuszczał oczu ze strzelca; po kilku sekundach odwrócił głowę i oddalił się powoli, ale zaledwo uszedł kilkanaście kroków, zatrzymał się i znowu powrócił. Znalazł na miejscu nieruchomego strzelca, spotkał się znowu z nim oko w oko i nakoniec, jak gdyby uznawał wyższość człowieka, spuścił oczy i odszedł. Bibliothèque Universelle, 1827 février. Voyage du capitaine Head.