Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odtwarzając piękność twoją
Coraz bardziej tracę głowę;
Zamiast pączków, zawsze widzę
Twe usteczka karminowe.

A gdy jeszcze wonne kwiaty
Poosrebrza blask księżyca,
Wtedy, wtedy w każdej róży
Widzę tylko twoje lica.

A myśl coraz dalej biegnie
I wypełnia postać cudną,
I odsłania wszystkie wdzięki...
Bo fantazyą wstrzymać trudno.

Widzę ciebie nawpół senną,
Snem rozkoszy rozmarzoną;
Widzę włosów splot jedwabny,
Śnieżną falą drżące łono,

I te usta, co miłośnie
Wpół otwarte — chcą czarować,
I rozważam: co za rozkosz
Takie usta pocałować!

Krew się ogniem w żyłach pali;
Chcę ten obraz pieścić wiecznie...
Lecz przy róży — pod okienkiem
Stać młodemu niebezpiecznie.