Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I mówił dalej, niegrzeczny,
Że mnie rodzicom ukradnie:
Tak straszyć kogo, doprawdy,
Że to nieładnie.

Chciałabym gniewać się bardzo!
Nie widzieć więcej... ach, trudno!
Wiem, że mnie samej bez niego
Byłoby nudno.

Ale go muszę ukarać;
Podstępu na to użyję:
Będę umyślnie płakała —
Niech łezki pije!