Ta strona została uwierzytelniona.
Na gór albańskich łagodnym zakręcie,
Na dwóch złączonych pagórków grzebieniu,
W draperyi dębów włoskich jest wycięcie,
Gdzie gruzy drzemią w pustce i milczeniu:
Szeroko tutaj rozsiadły się kołem,
Pokryte wieków pleśnią i popiołem.
Jak tylko ścieżka z lasu się wynurza,
Rododendrony witają wędrowca,
I sam laur biegnie prowadzić przez wzgórza
Do kamiennego przeszłości grobowca
I pokazuje im laur wiecznie młody,
Gdzie cycerońskie kwitły wprzód ogrody.
Lecz nie dobiega do ruin — by szumem
Nie przerwać wielkiej ciszy i powagi,
I pozostaje z innych krzewów tłumem:
A gruzy leżą na wyżynie nagiéj
I patrzą w błękit... tylko wśród kamieni
Bluszcz się przeciska jak wąż i zieleni.