Przejdź do zawartości

Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/081

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Znikąd nie widać pociechy:
Więc przepowiada narodom
Za wszystkie tych czasów grzechy
Los straszny biblijnych Sodom.

„Dawniej — to wspomnieć aż miło —
„Nic nie kosztował nas najem;
„Wszystko się samo robiło
„I życie było, ach! rajem.

„Podatków nie gniotło brzemię,
„A pan spokojnie sprzedawał,
„Jeśli nie całą swą ziemię,
„Przynajmniej dobry jej kawał.

„Moralność kwitła na dole...
„I niższa narodu warstwa
„Kornie znosiła niedolę,
„Szukając w modłach lekarstwa.

„Nie było pokusy próżnéj:
„Każdy się godził z swym stanem;
„Kto żebrak, ten żył z jałmużny,
„A pan — ten zawsze był panem.

„Nauki zgubnego jadu
„Nikt w dusze ludzkie nie szczepił;
„Zepsucia nie było śladu,
„Najwyżej — wioskę kto przepił.”