Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sięgam mimo bardzo przykrego położenia, nie mamy ochoty umrzeć.
— Ależ nie chętka, lecz przeznaczenie prowadzi nas do grobu, — odparł zimno książę. Słuchaj co powiem. Oto pełnomocnictwo, któreś mi doręczył nazajutrz po mojem mianowaniu...przez waszą główną kapitułę. Tu jest także ostatnie świadectwo waszego lekarza, twój akt urodzenia i trzy lub cztery dokumenta autentyczne, które udawadniają twój wiek, skłonność do choroby hyportrofii serca z powodu burzliwych obyczajów; mimo tego masz zdrowie żelazne, poświadczone również przez lekarzy. Zabrałem to wszystko z tego oto stołu, z pod tegoż samego przycisku bronzowego, w chwili wzajemnych serdeczności.
— I cóż zamierzasz zrobić z temi papierami?
— Nic więcéj tylko to co już zrobiłem.
Bankier Kodom zbladł w tym momencie. Ale zdobywszy się na odwagę, wskazał prawie z godnością Riazisowi, w odleglem miejscu krzesło stojące.

XVII.
Modlitwa Combalou.

— Chciej usiąść mój książę, — rzekł Robert, — i pomówmy, ponieważ tego pragniesz.
— Prawie nic więcej nie mam do powiedzenia. Zresztą słowa są niepotrzebne między ludźmi, którzy się szybko umieją zrozumieć, a my rozumiemy się obadwa. Wszakże od pierwszego spotkania pojęliśmy, że potrzeba nie zna prawa! Nadto przewąchałem nasze prawdopodobne niebezpieczeństwa, i....
— I postarałeś się zabezpieczyć?
— Twoja przenikliwość je zwietrzyła, tém lepiéj, prędzéj pójdzie rozmowa. Dowód, że jesteś z granitu ulepiony; to nawet fakultet potwierdził. Mamy sobie niejedno dzieciństwo do wyrzucenia, lecz któż jest wolnym od błędów w tym wieku, w którym żyjemy? Budynek nie jest zagrożony przez wyłom w podstawie, lecz przez rysy w samym środku. Oto co się dotyczy człowieka fizycznego. Jak o finansista jesteś bardziéj zniszczony, przyznaję. Ale nikt oprócz mnie nie podejrzywa twéj ruiny, a nadto trzeba było własnego do niéj przyznania, aby mnie o tém przekonać.
Poświęciłem cały dzień dla zabezpieczenia twego szacownego istnienia na świecie, zrobiłem to w dziesięciu różnych stowarzyszeniach assekuracyjnych. Twoja śmierć przyniesie mi w zysku bagatelę, około 300,000 franków, po trzech miesiącach ciągłego żywota. Lecz traf zrządził, że potrzebuję téj bagateli, trzeba więc koniecznie ażebyś umarł. Jestem pewny, chciej mi tylko spojrzeć oko w oko, że ani chwili się nie zawahasz.
Bankier się wyprostował, przybrał minę prawie groźną i rzekł:
— Czy rzeczywiście powziąłbyś myśl nastawać na moje życie?
— Za kogóż mnie to uważasz Boże litościwy? Nazywam się książę Riazis, zwierzchnik wszechmocny dwudziestu i jeden; noszę na ręce wyryte znamię méj władzy. Kolekcya trucizn nie jest wyczerpaną, jedno skinienie wystarczy. Brutalstwo z méj strony? ach fe! za kogoż mnie bierzesz? dosyć abym dał rozkaz i nic więcéj...
Robert Kodom wstał z krzesła blady jak posąg marmurowy, — lecz nawzajem niewzruszony, zimny jak posąg, utkwił wzrok w twarzy Riazisa i wyrzekł:
— Jesteś dzieckiem młody człowieku. Wymówiwszy te wyrazy, założył w tył ręce i z największa obojętnością oraz powagą przeszedł się po pokoju, a potem nie patrząc na obecnego, usiadł przy biórku zaczął najspokojniéj pisać. Muzułmanin wstał; Kodom odwrócił głowę z najzimniejszą krwią spojrzawszy na niego.
— Zostań na miejscu. Azyatom nie braknie często szybkich pomysłów, ale im zbywa przymiotu do wykonania swych myśli. Ich wyobraźnia zbyt rozkołysana nie obejmuje szczegółów, które są przeważnemi czynnikami, jeżeli interes ma być dobrze poprowadzonym. Wynalazłeś proch, tego ci zaprzeczyć nie mogę. Wiesz tylko że on sprawia eksplozyą, ale nie wyrachowałeś, jak daleko może pocisk wyrzucić. Pozwól mi zliczyć cyfry, liczby są wprawdzie arabskie, lecz się na nich nie znasz, choć jesteś machometaninem. Rozmowa o podobnych przedmiotach wszędzie jest nieroztropną: pióro robi mniéj szmeru, niż wyrazy. Zapal cygaro i chciej być chwilę cierpliwym, nie będziesz długo się nudził czekając na skończenie mego rachunku. Nawet te mury mogą mieć oczy! Idziesz do teatru na komedyę francuzką, już tam nawet jesteś; siedź dziesięć minut spokojnie w swojem krześle, śpij nawet, jeżeli ci to dogodniéj.
Riazis poskromiony usiadł. Po upływie zastrzeżonego czasu nawet wcześniéj niż w 10 minut, Kodom podał mu arkusz welinowego papieru, zapełniony na prędce bazgraniną i liczbami. Ręce młodego człowieka opadły z podziwienia.
— I zrobisz to? zawołał z przerażeniem.
— Zacznę od jutra. Czy zechcesz mi towarzyszyć na banhof, w czasie odjazdu pociągu nadzwyczajnego jutro rano? Teraz jest ósma godzina.
— Będę tam z pewnością.
Po téj lakonicznej rozmowie, obaj dżentlemenowie uścisnęli się za ręce i rozłączyli.


Jednak Trelauney zaczął być niespokojnym o los Combalou. Od kilku dni nie otrzymał on żadnego raportu od tego ajenta, Więc wysłał Surypera ną ulicę Meslay do mieszkania zajmowanego przez pana Combalou. Odźwierny oznajmił, że od przeszłego poniedziałku nie był w domu i żę nie wiedzą, co się z nim stało....
Zobaczmy co zaszło w katakumbach potem, odkąd Robert Kodom wraz ze swemi towarzyszami zaprzestali ścigać cień w galeryach pełnych przepaści.
Nie słysząc już żadnego szelestu, Combalou ośmielił się wyjść z kryjówki, do któréj przystęp zatarasował. Wrócił macając i znalazł znowu łańcuch. Był to punkt bardzo dlań ważny, gdyż znajdował się na drodze zdolnej do przebycia w podziemiach; nie potrzebujemy dodawać, że ciemność panowała tam najzupełniejsza. Combalou zgubił swą latarnię w czasie ucieczki i pozostało mu tylko trzy zapałki, trzeba ich było użyć bardzo oszczędnie. Szedł on starając się kierować o ile można najtrafniéj, ażeby napotkać schody jak się pocieszał nadzieją, a gdy te wynajdzie, będąc na górze, krzykiem może sprowadzić pożądaną dla siebie pomoc.
Przeszedłszy ze dwadzieścia korytarzy w różnych kierunkach, Combalou uczuł się zmęczonym. Ocierał