Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/552

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiek który go zdradzał, był ten sam Henryk, który mu skrycie i podstępnie radził żeby wyjechał, i zostawił jéj czas do pozbycia się, jak mówił złego humoru, i w istocie dla pokrycia się jeżeli nie niebezpiecznego to natrętnego, współzalolnika. Z tąd więc wyniknąć musiała ważna kłótnia między dwoma mężczyznami.
Jak zawsze tak i teraz, przyczyna z kobiéty była oddalona, i Tristan był uszczęśliwiony z pozoru przezroczystego wprawdzie, ale którym mógł osłonić miłość swoją własną.
Godzina uchodziła. Dnieć już zaczynało, słońce nawet wychodziło z ciemnéj smugi tworzącéj się nad jeziorem, tak że się zdawało poczynać w niebie, a kończyć w jeziorze; było to jedno z tych przezroczystych ocknień przyrody, jakie czasem (podobno nawet kilka razy) Bonnington pochwycił. Tristan wciąż czekał.
Nagle posłyszał jakby skryte i tajemnicze drzwi otwieranie, z bijącém sercem rzuci! się w kępę drzew, która mu od trzech godzin służyła za schronienie i słuchał. Po chwili ujrzał Henryka wychodzącego i oglądającego się w około, który schodząc z cztérech czy pięciu schodowy przed gankiem, obejrzał się kilka razy i uśmiechnął do okna, w którym biała firan-