Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jemne, bo wczasie wschodu jutrzenki przesyła na świat te same świetne promienie, w zamian za śpiewne powitanie całéj przyrody.
Jakim że więc sposobem stać by się to było mogło, aby dwoje młodych ludzi, odosobnionych, rzuconych śród natury przepełnionéj wonią, śpiewem, miłością, nie zachwycili z niéj potrosze tego wszystkiego, i żeby jeżeli nie sercem to ustami nie stali się choć chwilowo echem ogólnéj harmonii?
Jakeśmy już powiedzieli, działo się to w pierwszych dniach Czerwca. Natura świeżo zrzuciwszy śniegowe i szare okrycie swoje, oddała się na pieszczoty słońca; wprawdzie że jéj kochanek wstydliwie ją okrywał darnią, liśćmi i kwiatem, lecz i to prawda. że była jeszcze cała drżąca szczęściem i upojona miłością: w całém powietrzu był jakiś tajemniczy wyraz, który pewnie był odgłosem stałéj i wiecznéj miłości słońca z ziemią.
Kiedy wiosna nadchodzi, cmentarz, ten przechowywacz umarłych, i serce ten stróż pamiątek, okrywają się jeden kwiatami, drugi świeżemi i nowemi urojeniami: a jak z ujrzeniem pierwszych listków, przez ciepło słoneczne rozwiniętych, zapomina się o uschniętych zimą gałąz-