Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przebijały ręce jak gdyby z róż utkane: a potém dostrzedz jeszcze można było nóżki małe, pieszczono, zdaje się tylko dla harmonii utworzone, przypominające wieki Sylfów, wróżek, aniołów, którzy mając skrzydła nie potrzebują ich używać. Młoda kobiéta tak wolno, tak lekko, tak cicho zbliżyła się do śpiewającego Tristana, że len nieposłyszał jéj nawet, i zobaczywszy ją za krzesłem swojém, chciał upaść na kolana, sądząc że ma widzenie z nieba. Na to ciche uwielbienie malujące się wyrazisto w rysach jego, odpowiedział boski uśmiech świeżych ust kryjących dwa rzędy pereł, z których wyszły te wyrazy:
— Jakże się pan masz?
— Te słowo Pan, przywołało Tristana do rzeczywistości. Zdawało mu się, że usta takie niepowinny się były otwierać jak tylko dla śpiewu miłosnego.
— Daleko lepiéj, i bezwątpienia z łaski pani, odpowiedział.
— Widzisz pan, rzekła piękna nawiedzająca, zawołałeś mnie i zaraz przyszłam.
— Jakże pani dobrą jesteś! Od trzech dni jak się tu znajduję, miałem tylko po jednéj godzinie na dzień radości, téj godzinie w któréj pani śpiwwałaś: resztę dnia przepędzałem rozpamiętywa-