Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy myślisz mój drogi, żebym nie wołał tego, niż wszystkie kłótnie domowe trwąjące już od dni ośmiu? Jużem ci to nieraz powiedział, że bardzo dbam o spokojność, o regularne jedzenie, o zgodę domową. Czy myślisz, że ja już od dawna nie wiem jakiemi środkami to wszystko otrzymywać mi się udaje? czy myślisz, że można otrzymać szczęście, te dobrodziejstwo dla samolubstwa, nie pocierpiawszy cokolwiek z początku? Patrz na Willema: od razu wszystko zrozumiał.
— Co chcesz pan przez to powiedzieć?
— Chcę powiedzieć, że od czasu jak jest z nami, ani czwartéj części nie było tych kłótni jak za ciebie kochany Tristanie.
— Bo on widać znalazł psosób...
— Ten sam, który ci moja żona dawała do wyboru.
— I pan się nie gniewasz na niego?
— Bynajmniéj. W cóżbym się był bez niego obrócił, co począł? Jemu winien jestem szczęście moje, temu drogiemu nieoszacowanemu Willemowi.
— W takim razie, drżyj pan teraz.
— A to dla czego?
— Bo żona pańska już go nie kocha.