Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

metyn jest osobą; pełną rozumu i dowcipu, i ręczę ci, że się o to gniewać nie będzie.
— Bardzo mi żal że Eufrozyna nie słyszy tego co mówisz.
I obydwaj mężowie, śmiać się poczęli.
— No i cóż ułożymy, co postanowimy w tej ciężkiéj sprawie?
— Stanowimy to: że jeżeli Tristanowi zechce się mnie opuścić, jeżeli mu w moim domu coś się naprzykszy, i dozna jakiéj niedogodności, to wtenczas ty go do siebie zagarniesz.
— No! to nie mówmy już o tém więcéj. Teraz pójdę złożyć hołdy moje pani Van-Dick, odezwał się doktór.
— Ona pewnie tutaj zejdzie. Poczekaj z parę minut.
W téj chwili wszedł Tristan, przywitał pana Van-Dicka przyjacielsko i serdecznie potém skłonił się panu Mametynowi; ten go obejrzał, z wielką uwagą, i zaraz, osądził, że słuszność i sprawiedliwość niebyły na stronie pani Van-Dick, i że kupiec mówiąc dopiero co o swojéj żonie, miał prawo wątpić o jéj prawdomówności. Tristan, zdał mu się na pierwsze wejrzenie bardzo zdolnym natchnąć miłością panią Van-Dick: a ona nadto pospolitą figurą,