Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/1137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w położeniu, jak starsze dzieci, kiedy wybiją młodszego a potém drżą z obawy aby matka nie nadeszła.
— Oh! panie Tristan, źle, bardzo źle uczyniłeś.
Ale przysięgam pani, że wtém co powiedziałem nie było żadnéj osobistości.
— Choćby i tak: od samego początku rozmowy, pan udajesz, że nie rozumiesz tego co ci chcę powiedzieć, a nie widzisz ile na tém cierpię.
— I mówiąc to Eufrozyna obcierała oczy, i z tém było jéj dosyć do twarzy.
— Bądź, pani przekonaną, że gdybym wiedział, że sprawię pani najmniejszą przykrość, nie byłbym tego mówił: rozumiałem, że każda rozmowa jest tylko grą.
— Grą... cóż jeszcze?
Tu Eufrozyna rzuciła wzrokiem jakby chciała powiedzieć:
Czy więc zawsze będziesz nieubłaganym?
— No, mówił daléj Tristan, podaj mi pani swą rękę na zgodę.
— Czyż mogę co panu odmówić?
— I ścisnęła rękę. Tristana, jeszcze silniéj niż przeciwnik pragnący się pogodzić.