Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/673

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jedźcie, ja pójdę za wami; daremmebym wam przeszkadzał, albo wy mnie.
— A więc zaniknij drzwiczki i czyń co ci się podoba — rzekł Henryk, a potem dodał do woźnicy:
— Jedź, gdzie wiesz.
Kolasa oddaliła się powoli, za nią szedł d’Aubigné, który chociaż gromił króla, czuwał nad nim troskliwie.
Odjazd ten uwolnił Chicota z kłopotu, albowiem d’Aubigné nie był z ludzi, którzy podsłuchującym pozwalaj żyć bezkarnie.
— Nie wiem, czy Walezyusz powinien o tem wiedzieć?... — mówił Chicot wychodząc z pod ławy.
I wyprostował się, wyciągając ścierpnięto nogi.
— Co mu z tego przyjdzie — mówił dalej — żeby wiedział o dwóch mężczyznach, którzy ukrywają ciężarną, kobietę. Na honor, to byłoby podle. Nie, ani słowa o tem nie wspomnę, bo podług wszelkich wszelakości na tem nikt nie straci.
Chicot podskoczył wesoło.
— Jak pięknie patrzeć na kochanków!... — mówił dalej — ale d’Aubigné ma słuszność, że jak na króla „im partibus” zanadto tych miło-