Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/554

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

telu powoli i bez bojaźni. Wszak znasz kowala na rogu ulicy?...
— Doskonale.
— Tam znajdziesz twojego konia, wsiądziesz na niego, nic nie mówiąc nikomu; następnie, ponieważ wiesz drogę do Paryża, w Villeneuve-le-Roi oddasz konia, a odbierzesz Panurga.
— Poczciwy Panurgus!... bardzo pragnę go zobaczyć. Ale jakże tutaj będę żył?...
— Ja moim przyjaciołom żebrać nie pozwolę — odpowiedział Chicot — oto masz....
Trefniś wydobył z kieszeni garść talarów i oddał mnichowi.
— Wspaniały człowiek!.. — pomyślał sobie Gorenflot, aż do łez rozczulony — pozwól mi z sobą pozostać w Lyonie. Lubię Lyon, to druga stolica państwa i bardzo gościnna.
— Ale ja tutaj nie zostaję, wyjeżdżam i to tak spiesznie, że nie chcę cię na przykrą narazić drogę.
— Niech się dzieje twoja wola, panie Chicot — odrzekł Gorenflot z rezygnacyą.
— Otóż tak lubię, braciszku.
Posadził mnicha przy łóżku, zeszedł do gospodarza i odprowadziwszy na stronę, rzekł:
— Panie Bernouillet, nic nie wiesz, jaki wypadek zdarzył się w twoim domu.