Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/530

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Morderczemi groty

Jedne drugie bija.
Lecz silniejszy trunek,

Zabije frasunek.

Cichot pobiegł do drzwi.
— Ciszej, pijanico! — zawołał.
— Pijanico!... — powtórzył obrażony Gorenflot.
— Patrzai, patrzaj tutaj, panie Bernouillet, ty wszystko rozumiesz.
— Tak, tak — odpowiedział oberżysta, skinieniem zgadzając się na zdanie Chicota i pomału oddalając się.
— Pójdź tutaj — mówił Chicot do mnicha, ciągnąc go za sobą — czy można z tobą rozsądnie pomówić?..
— Dlaczego nie?... chociaż pijany, nie straciłem przecież rozumu.
— Zapewne, zapewne — odrzekł Chicot z powątpiewaniem.
Posadził go na stołku, zamknął drzwi i z poważną miną wrócił do mnicha.
— Słucham, słucham — mówił Gorenflot.
— Słuchaj Gorenflot — zaczął trefniś — zaniedbujesz obowiązki, oddajesz się pijaństwu i nieczynności, a tymczasem wiara upada.