Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lub sarny. O! ty mój drogi, ty musiałeś być wolny?
— Ja, wolny?
— Zapewne, jak mężczyzna.
— Nigdy, wychowany przy księciu Andegaweńskim, wywieziony z nim do Polski, sprowadzony do Paryża, zmuszony zawsze być z nim, ścigany gdy się chciałem na chwilę oddalić i przymuszony słuchać owego płaczliwego głosu:
— Saint-Luc, mój przyjacielu, ja się nudzę, pójdź nudzić się ze mną. Wolny! tak; a ta sznurówka, która mię ustawicznie ściskała, a ta wykrochmalona kryza, która mi obcierała szyję, a owe wypomadowane włosy, które nabierały kurzu, a ten kapelusz przybity szpilkami do mojej głowy. O! moja Joasiu, ja jeszcze mniej byłem od ciebie swobodny. To też patrzaj jak korzystam z wolności. Jakież to szaleństwo, nie żyć tak jak chcemy!...
— A gdyby nas pochwycono i wsadzono do Bastylli?... — zagadnęła z trwogą młoda kobieta oglądając się.
— Nic tak złego, gdyby nas razem zamknięto; wszak wczoraj przez cały dzień byliśmy zamknięci, a przecież nie nudziliśmy się.
— Saint-Luc, nie igraj, bo gdyby nas pochwycono, pewno nie bylibyśmy razem.