Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówił Chicot.
— Idzie o moje obyczaje nieprawdaż?
— „Tak jest“ — potwierdził głos tonem grobowym.
— Obchodziłem się źle z kobietami, osobliwie z moją żoną, tak dobrą, tak poczciwą!
— „Potrzeba kochać żonę jak siebie samego i szanować ją“ — rzekł głos tonem groźnym.
— Ach!... — zawołał Chicot — kiedy tak, to bardzo wiele zgrzeszyłem.
— „I innym grzeszyć kazałeś dając zły przykład“.
— Prawda.
— „O małoś nie potępił biednego Saint-Luca.”
— Ba! — zawołał Chicot — a to ten głos wie wszystko. — „Nie dosyć, jeżeli usłuchasz roztropnej rady, kaź mu jutro na łono familii powracać.”
— A to widzę jakiś przyjaciel familii Cossa — rzekł cicho do króla.
— „I masz wynagrodzić go tytułem księcia za wszelkie cierpienia.”
— A jak nie usłucham? — odpowiedział Ciiicot, oznajmiając w swym głosie chęć oporu.
— „Jeśli będziesz nieposłuszny — odparł glos tonem strasznym — będziesz gorzał w kotle,