— Kto jest przy królu?... — zapytał księże Gwizyusz.
— Przeor i brat Gorenflot — odpowiedział kardynał. — Z początku, tylko znajome twarze pokazywać mu trzeba.
— Tak, my zjemy owoce, jak oni je zerwą.
— Czy już jest w celi?... — zapytała pani Montpensier, pragnąca Henrykowi trzecią dać koronę, którą mu oddawna przyrzekła.
— O, nie, ogląda podziemia i będzie się modlił przy relikwiach świętych.
— A potem?...
— Potem, przeor przemówi do niego o znikomości rzeczy ludzkich; następnie brat Gorenflot, ten sam, który to miał ową pyszną mowę w czasie wieczoru Ligi...
— I cóź?
— Brat Gorenflot będzie się starał otrzymać od niego dobrym sposobem, to co my zamierzamy otrzymać przemocą.
— Byłoby to doskonale — rzekł książę zamyślony.
— Henryk jest słaby i zabobonny — mówił Mayenne — zaręczam, że zlęknie się piekła.
— Ja zaś temu nie ufam — mówił książę — ale okręty spalone i cofać się nie można. Jeżeli
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1246
Wygląd
Ta strona została przepisana.