— Naj. panie, wprzód uciąłbym sobie język, odebrałbym życie, zanim uczynił to, co niepodobało by się memu Królowi, lecz chciałem tylko uspokoić boleść jego, i staram się o to jak wierny przyjaciel.
— Maryo! Aisso! mówił don Pedro bezprzytomny. Moje Królestwo dałbym za okupienie godziny waszego życia.
— Wié Bóg co czyni, rzekł posępnie Maur. Odebrał mi radość podeszłych dni moich kwiat życia, perłę niewinności, która mój dom zbogacała.
— Niedowiarku! zawołał don Pedro, w którém wyrzeczenie tych słów obudzały egoizm i gniew, śmiész mi mówić o czystości i niewinności Aissy, kiedy wiedziałeś o jéj miłości dla rycerza francuzkiego, i o zniesławieniu jéj honoru!
— Ja! odparł Maur głosem przytłumionym, ja widziałem o zniesławieniu honoru Aissy? Aissa jest zniesławioną?..
— Ah! rzekł zapłoniwszy się od gniewu, któż to powiedział?
— Ta, dla któréj twoja nienawiść nie przyniesie więcéj uszczerbku, ta, która nie kłamała, ta, która mi kłamała, ta, którą mi śmierć wydarła.
— Donnie Maryi, rzekł z pogardą Saracen, tak wypadało mówić... mogła to nierównież powiedziéć przez miłość, gdyż dla niéj umarła, mogła także wyrzec przez zemstę, ponieważ zabiła, mszcząc się.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/791
Wygląd
Ta strona została przepisana.