— To jest, iż oprócz tysiąca liwrów turnejskich, jako opłatę za wolność, którą ci ofiaruję, będziesz musiał służyć w méj kompanii, przez ciąg pierwszéj wojny, do jakiéj nas król Karol V użyje, albo do jakiéj wyprawy, którą zrobiemy na mój rachunek.
Mauléon skoczył z zadziwienia.
— Oto są moje warunki, mówił Caverley: trzeba na to przystać, lub nie. Podpiszesz, iż należysz do méj kompanii, a w zamian tego zobowiązania się, jesteś wolny... tym czasem, ma się rozumiéć...
— A jeżeli nie wrócę? rzekł Mauléon.
— Oh, powrócisz, odpowiedział Caverley; ponieważ utrzymujesz, iż masz słowo.
— Dobrze, przyjmuję, ale pod jednym wyjątkiem.
— Jakim?
— Iż pod żadnym pozorem nie każesz mi podnosić broni przeciwko królowi Francyi.
— Sprawiedliwie; nie myślałem o tém, rzekł Caverley; ja mam Angielskiego króla; a nawet... Napiszmy więc zobowiązanie, podpiszesz go?
— Nie umiem pisać, rzekł rycerz, który podzielał ogólną niewiadomość rozszerzoną pomiędzy szlachtą... Mój giermek napisze.
— A ty zrobisz krzyż, dodał Caverley.
— Zrobię.
Wziął pargamin, pióro, i podał Musaronowi, który pisał jak następuje:
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/231
Wygląd
Ta strona została przepisana.