Ta strona została przepisana.
skarbowi, który tak bardzo zajmował Musarona, chociaż nie wiedział jakiego on był rodzaju.
— Powinnością moją, rzekł Agenor, żądać pozwolenia Waszéj Wysokości. My Francuzi, mamy zwyczaj przechodzić rzeki, gdzie je napotkamy, i ja obciąłbym przejść na tamtą stronę rzeki w tém samém czasie co i Maur.
Była to jeszcze jedna sposobność dla don Fryderyka, pozwalająca dać Fernandowi ostatnie objaśnienia, aby ich nikt nie słyszał.
— Rób jak uważasz, rzekł rycerzowi, lecz nie narażaj się zbytecznie, wiesz że cię potrzebuję.
— Panie! znajdziesz nas na drugiéj stronie.
I czyniąc przeciwny obieg jaki robił Maur i lektyka, rycerz znikł w zakrętach gór w towarzystwie Musarona.