Emma odjęła szarfę gazową którą miała okręconą na około głowy, tworząc z niej ubranie i zasłonę, tak jak to widać na miniaturach Isabeya i rzucając mu jeden koniec który on schwycił i gorączkowo poniósł do ust:
— Pójdź, kochany Tezeuszu, powiedziała mu, oto nić labiryntu, gdybyś mnie nawet miał porzucić jak drugą Ariadnę. Tylko uprzedzam cię, że jeżeli mnie spotka to nieszczęście, nikomu się nie pozwolę pocieszyć, chociażby ten ktoś był nawet bogiem.
Poszła pierwsza. Nelson postępował za nią; gdyby go nawet prowadziła do piekła byłby z nią poszedł.
— Kochana moja królowo, powiedziała Emma, przyprowadzam ci tego który jednocześnie jest moim królem i moim niewolnikiem.
Królowa siedziała na sofie w buduarze oddzielającym pokój Emmy Lyona od jej pokoju; oczy jej rzucały źle ukryte płomienie, ale tym razem były to płomienie gniewu.
— Zbliż się Nelsonie, mój obrońco, powiedziała, i siadaj przy mnie; czuję prawdziwą potrzebę widzieć i czuć przy sobie bohatera, aby się pocieszyć w naszem poniżeniu. Czy widziałeś go? ciągnęła dalej wstrząsając pogardliwie głową; czy widziałeś tego błazna koronowanego, robiącego się posłem swej własnej hańby? Czy słyszałeś jak sam szydził z własnej nikczemności? Ach! Nelsonie! jak to smutno być dumną królową i mężną kobietą i mieć małżonkiem króla nie umiejącego dzierżyć ani berła ani oręża.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/864
Wygląd
Ta strona została przepisana.