Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/725

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oni, jak ludzie zrezygnowani, oczekiwali milcząco, smutno ale spokojnie, nie usiłując ani przyspieszyć ani oddalić śmierci; pojmowali oni dobrze, że dla nich wszystko było skończone, że jeżeli udało im się wymknąć z lwich szponów ludu, to dla tego tylko, ażeby wpaść w tygrysie szpony króla. Pochylili głowy i oczekiwali.
W ten sposób więźniowie przebyli trzy części Rzymu i zaprowadzono ich do Carcere-Nuove, gdzie niezwłocznie zamknięto ich w kaplicy.
Ogromny tłum ludu zebrał się przy bramie wię zienia i musiano mu przyrzec, że nazajutrz w południe nastąpi egzekucja na placu warowni św. Anioła, na dowód czego będą mogli widzieć zaraz od rana kata z pomocnikami stawiających rusztowanie.
W dwie godziny potem, w całem mieście poprzylepiane plakaty donosiły, że> egzekucja nastąpi jutro w południe. Przyrzeczenie to sprowadziło przyjemne sny Rzymianom.
Stosownie do tego, od godziny siódmej rano, wznoszono rusztowanie na placu warowni św. Anioła.
W tym samym czasie, kiedy stawiano rusztowanie i wznoszono szubienicę, wśród błaznowania ludu, znajdującego zawsze dowcip na tego rodzaju okoliczności, ozdabiano balkon bogatemi draperjami; ta praca dzieliła uwagę pospólstwa; był to balkon mający służyć za lożę dla króla na to widowisko.
Tłum ludzi przybywał z dwóch przeciwnych końców Rzymu na plac św. Anioła, który wkrótce tak się zapełnił, że musiano postawić straż na około rusztowania, aby cieśle mogli dalej prowadzić swoją robotę