Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/498

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dział Cezar, uśmiechając się z pomyłki, to jeden ż moich przodków był kapralem, to jest dowódzcą prowincji, co do mnie, miałem honor, równie jak pan Bocchechiampe, służyć jako porucznik artylerji w armii księcia Kondeusza.
— Miejmy nadzieję że nie pójdziesz tą drogą, jaką poszedł mały Buonaparte, twój ziomek, służąc także w artylerji, lub przynajmniej będzie to droga wprost tamtej przeciwna. — A zwracając się do hrabiego: — A więc Châtillonie, rzekła, widzisz jak wszystko się doskonale składa, w chwili gdy nasza eskorta nas opuszcza, Opatrzność jak dobrze powiedział pan de... pan de... jak się nazywasz mój przyjacielu?
— De Cesare, do usług Waszej Książęcej Mości.
— Opatrzność, jak dobrze powiedział pan de Cesar, zsyła nam drugą; mojem zdaniem, powinnyśmy przyjąć jej usługi. Cóż ty na to moja siostro?
— Ja?... ja dziękuję Bogu, że nas uwolnił od tych Jakobinów, których pióropusze trójkolorowe drażniły mi nerwy.
— Ja zaś na widok ich naczelnika, obywatela brygadjera Marcina dostawałam spazmów, gdy ciągle zwracał się do mnie, pytając o rozkazy mojej królewskiej mości; a ja, a ja musiałam się uśmiechać, chociaż miałam chęć nadkręcić mu karku. — Potem odwracając się do Cezara: — Panie, rzekła, możesz mi przedstawić swoich towarzyszy, chcę ich jak najprędzej poznać.
— Możeby lepiej było poczekać, dopóki brygadjer