Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/457

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

który tańczył przed arką, odważył się jednej niedzieli tańczyć tarantellę, wcale zgrabnie; rok jednakże jeszcze chęć światowa walczyła z pobożnemi życzeniami jego krewnych, ale ze skończeniem lat siedmnastu, oświadczył że po wypróbowaniu swoich skłonności, wyrzeka się życia zakonnego, pragnąc zająć miejsce mu właściwe w społeczeństwie, nie odrzucając części mu należnej rozkoszy życia będących dziełem szatana. Przeciwnie czynią neofici, oni wyrzekają się świata i spraw szatana.
W skutek podobnych wyobrażeń, braciszek Michał prosił, aby mu wolno było terminować u majstra Giansimone, utrzymując, że miał prawdziwe powołanie do robienia siodeł dla mułów, i chomont dla koni, od którego powołania odwiódł go na chwilę klasztor.
Było to wielkie zmartwienie dla rodziny Pezza, która tym sposobem traciła nadzieję ujrzenia jednego ze swoich członków proboszczem, lub przynajmniej kapucynem albo karmelitą, ale braciszek Michał oświadczył życzenie swoje tak stanowczo, że trzeba było je spełnić.
Życzenie zakrystjana pochlebiało miłości własnej Giansimonego. Wprawdzie braciszek Michał, pomimo swego przydomku, nie zbyt gorąco wzdychał do nieba, lecz w każdym razie, był to niezły chłopiec. Wprawdzie w kilku wypadkach, w których wina nie po jego była stronie, pokazał kim być umiał. Dnia jednego jego przeciwnik sądząc go bezbronnym, błysnął mu przd oczyma nożem, ale braciszek Michał wydobył również nóż z kieszeni i tak doskonale