Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ujrzenia Michała, modlitwa młodej dziewczyny była również jak poprzednio gorliwą i czy do niej nie wmieszało się trochę roztargnienia. Ale była to rzecz małej wagi. W chwili właśnie, gdy połów ryb się odbywał, można było zresztą wtrącić kilka słówek miłosnych, do pobożnych wyrazów do jakich święty miał prawo.
Wtedy to dopiero Michał dowiedział się od Assunty o wypadku, który opowiedzieliśmy czytelnikom, wprzód nim się Michał o nim dowiedział; ze swej strony zmyślił jej historyjkę o ile można prawdopodobną, co do choroby Ludwiki, morderstwa popełnionego przy Fontannie lwa i pogłosek obiegających w tej chwili ulicę San Eligio i uliczkę Westchnień które rozpowiadano przed sklepem Beccaja.
Assunta jako nieodrodna córka Ewy, usłyszawszy o wieściach jakie rozsiewano na rynku, chciała się dowiedzieć koniecznie, o prawdziwej przyczynie tych pogłosek. To, co jej kochanek opowiadał, wydawało się jej nie dosyć jasnem, postanowiła więc pożegnać św. Franciszka, gdyż modlitwy które miała odmówić do niego już ukończone zostały; skłoniła więc pobożnie głowę przed ołtarzem świętego, następnie umoczyła palce w kropielnicy znajdującej się przy drzwich, dotknęła końcami palców wilgotnych, ręki kochanka, przeżegnała się po raz ostatni i ująwszy ramię Michała, lekka jak jaskółka gotowa do odlotu, śpiewając wesoło jak ona, opuściła kościół del Carmine, pełna ufności w przyczynek świętego, gdyż nie wątpiła o tem, że jej ojciec i bracia doczekali się cudownego połowu.