Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Karolina około roku 1774 mogła dopiero korzystać z przyznanego jej przywileju.
Tymczasem zaślepiona marzeniami jakich się upornie trzymała, Marja Karolina miała nadzieję że potrafi wykształcić swego męża. Tem łatwiejszem jej się to zdawało, że Ferdynand był zadziwiony jej nauką. Słysząc Karolinę mówiącą z Tanuccim i kilku wykształconemi osobami dworu, zdumiony uderzając się w czoło powiedział: królowa wszystko umie! Później skoro się przekonał dokąd go ta jej nauka prowadziła i jak go sprowadzała z drogi, którą chciał postępować, do tych wyrazów dodawał: królowa wszystko umie — a jednak popełnia tyle głupstw co ja, który jestem tylko osłem.
Jednakże, powoli zaczął ulegać wpływowi tego wyższego umysłu i zgodził się na proponowane mu lekcje. Jakto już powiedzieliśmy, literalnie nauczyła go czytać i pisać, nie mogła go tylko żadną miarą nauczyć eleganckiego obejścia dworów północy, staranności o samego siebie, tak rzadko spotykanej w krajach gorących, gdzie woda nietylko potrzebą, ale przyjemnością być powinna; tej kobiecej sympatji do kwiatów i zapachu, jakich koniecznie wymaga ich toaleta, tej gadaniny słodkiej i zachwycającej, zdającej się być pożyczoną w połowie od szmeru strumienia, w połowie od śpiewu makolągwy i słowika.
Wyższość Karoliny upokarzała Ferdynanda. Prostactwo Ferdynanda budziło wstręt w Karolinie.
Prawda, że ta wyższość niezaprzeczalna w oczach uprzedzonego króla, mogła być w ścisłem znaczeniu tego słowa, zaprzeczaną przez ludzi prawdzi-