Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednak mają wzgląd dla cudzoziemców chcacych zbliska widzieć monarchę. Skoro się rozpoczyna sprzedaż, scena staje się nadzwyczajnie śmieszną, król sprzedaje jak się da najdrożej, przemawia biorąc rybę w swoje królewskie ręce i mówi wszystko cokolwiek uważa jako zachęcające kupujących.
„Neapolitańczycy będący zwykle bardzo poufali, traktują króla przy tej zręczności z całą swobodą, wymyślają mu jakby był prostym handlarzem z placu, chcącym ich wyzyskiwać; król bawi się niezmiernie ich obelgami, które go pobudzają do szalonego śmiechu; idzie następnie do królowej, opowiada jej wszystko co się działo przy połowie i sprzedaży ryb, co mu otwiera obszerne pole do żartów; ale przez cały czas kiedy król zajmuje się polowaniem i rybołóstwem, królowa i ministrowie jak to już powiedzieliśmy rządzą dowolnie, a sprawom to nie pomaga“.
Poczekajcie, król Ferdynand znów nam się w nowem świetle ukaże.
Tą razą to już nie Garani. podróżnik który chwilę widzi go sprzedającego ryby, lub przejeżdżającego galopem na schadzkę myśliwską; nie, to jest domownik, kochanek jego metresy, to Palmiery de Micciche, markiz de Villalba, który ukazuje nam go w całym cynizmie podłości.
Słuchajcie, to markiz de Villalba mówi i mówi w naszym języku.


∗             ∗

„Znacie zapewne szczegóły odwrotu Ferdynarda, a raczej jego ucieczki w czasie wypadków w połu-