Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ból w prawym boku piersi. Morderca nie śmiejąc zbliżyć się do niego, rzucił mu swój nóż; ostrze zniknęło między obojczykiem i łopatką, tylko rękojeść drżała po nad ramieniem.
Salvato schwycił nóż lewą ręką, wyrwał go, postąpił kilka kroków w tył, gdyż zdawało mu się że ziemia usuwa się z pod nóg jego; szukał więc oparcia, spotkał mur i oparł się o niego. Prawie zaraz, wszystko zdawało się kręcić w około niego, w ostatku sądził, że mur tak jak ziemia niknie przed nim.
Błyskawica przerzynająca niebo ukazała mu się już nie niebieskawego a krwawego koloru; wyciągnął ręce, upuścił szablę i upadł zemdlony.
W ostatniej chwili przytomności dzielącej go od zemdlenia, ujrzał dwóch ludzi rzucających się na niego. Usiłował odepchnąć ich, lecz wszystko zagasło z westchnieniem, mogącem być poczytane za ostatnie.
Było to na kilka chwil przed tem, kiedy na wystrzał z pistoletów, okno la San Felice otworzyło się i na krzyk przestrachu Michała:
— Pasquale Simone, zbir królowej! Młoda kobieta odpowiedziała tym okrzykiem serca:
— A więc! to ja powinnam go ocalić!
To też, jakkolwiek odległość z budoaru do ganku, a z ganku do drzwi ogrodowych nie była wielka, gdy Luiza drżącą ręką otworzyła te drzwi, mordercy już uciekli, i tylko ciało młodego człowieka,