Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ten obraz wyróżniając go w kręgu światła, reszta izby była w półcieniu.
Młodzieniec zbliżył się z otwartemi ramionami, czytający podniósł głowę patrząc ze zdziwieniem na wytworny mundur nieznany mu, ale zaledwo ten co go nosił stanął w miejscu oświetlonem, dwa okrzyki wydarły się z ust dwóch tych ludzi razem:
— Salvato!
— Mój ojcze!
Był to w istocie ojciec z synem, którzy po dziesięciu latach rozłączenia znów się widzieli, a zobaczywszy się rzucili w swe objęcia.
Czytelnicy nasi prawdopodobnie w nocnym wędrowcu poznali Salvatę; ale może w bracie Józefie nie odgadli ojca.

Ojciec i Syn.

Radość tego ojca, od dziesięciu lat pozbawionego rozkoszy życia rodzinnego, który widząc syna czuł jednocześnie budzące się w sobie uczucia najsłodsze i najgwałtowniejsze miłości ojcowskiej — zdawała się przebiegać całą skalę wrażeń i w swoim objawie miała zarazem coś uroczo tkliwego i straszliwie namiętnego, z jednej strony do skargi gołębicy, z drugiej do ryku lwa zbliżona.
Nie pobiegł na przeciw syna, ale rzucił się na niego; nie dosyć mu było ucałować go w twarz, ujął go w ramiona, podniósł w górę jak dziecko i przyciskał do serca płacząc i śmiejąc się zarazem, zdając się szukać miejsca gdzie go ukryć na zawsze zdała od świata, zdała od ziemi, tylko niebios blisko.