— A! — rzekła Katarzyna — któż był jego towarzyszem?
— Nie wiem, czy to był towarzysz pana de Mouya; wiem tylko, że umknął tylnemi drzwiami, powaliwszy na ziemię dwóch moich żołnierzy.
— Bezwątpienia pan go poznałeś?
— Nie ja, lecz moi żołnierze.
— Któż to był? — spytał Karol IX.
— Hrabia Annibal de Coconnas.
— Annibal de Coconnas! — powtórzył król w zamyśleniu — ten, co tak strasznie rznął hugonotów podczas nocy św. Bartłomieja?
— P. de Coconnas, ze świty księcia d’Alençon — powiedział Nancey.
— Dobrze, dobrze — rzekł Karol IX — oddal się, panie de Nancey; lecz na drugi raz nie zapominaj o jednej rzeczy...
— O jakiej? Najjaśniejszy panie.
— Że mnie służysz i mnie tylko słuchać powinieneś.
Nancey wyszedł, z uszanowaniem się skłoniwszy.
De Mouy ironiczny uśmiech posłał Katarzynie.
Przez chwilę trwało milczenie.
Królowa skręcała jedwabne sznurki swego pasa.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/937
Wygląd
Ta strona została przepisana.