Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/897

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

może czasu schować bileciku za lustro, weszła do gabinetu pani de Sauve, chcąc tym sposobem pozostawić młodzieńcowi wszelką, wolność.
Orthon, przestraszony tem niespodzianem wejściem królowej-matki, zaczął rozważać, czy tu nie ukrywa się jaki zły zamysł przeciwko jego panu, gdy nagle usłyszał trzy ciche uderzenia w sufit; był to znak, jaki on sam miał dać w razie niebezpieczeństwa swemu panu, gdy ten był u pani de Sauve.
Wzdrygnął się więc, usłyszawszy te trzy uderzenia; tajemne jakieś objawienie oświeciło go i wniósł, że to ostrzeżenie do niego się ściągało; pobiegł więc do zwierciadła i wyjął bilet, już tam poprzednio włożony.
Katarzyna przez otwór w zasłonie, śledziła wszystkie poruszenia dziecka, widziała go rzucającego się ku zwierciadłu, lecz nie wiedziała, czy bilet zabrał, czy go też schował.
— Na cóż on jeszcze czeka?... — mruknęła niecierpliwa.
I ze śmiejącem obliczem, weszła natychmiast do pokoju.
— Jeszcze tu jesteś?... — powiedziała — na cóż czekasz? Czyż ci nie powiedziałam, że sama pomyślę o tobie? Czyż mi nie wierzysz?