pomniał o księżnej, a zwracając się do niej, rzekł:
— Przebacz pani, jeżeli czasem moje nazwisko naruszało pani spokojność w rozmowie z moim przyjacielem. Bezwątpienia, nie ja temu winienem — dodał La Mole, z czułością patrząc na Małgorzatę — iż nie mogłem się z nim widzieć pierwej.
— Widzisz, Henrieto — powiedziała Małgorzata — dotrzymałam ci słowa: otóż i pan de La Mole.
— Więc zawdzięczam szczęście moje tylko prośbom księżnej? — zapytał La Mole.
— Tylko jej prośbom — odpowiedziała Małgorzata.
Następnie, zwracając się do La Mola, dodała:
— Możesz temu nie wierzyć, com powiedziała.
Tymczasem Coconnas, już z dziesięć razy przycisnął swego przyjaciela do piersi, ciągle się koło niego kręcił, zbliżył do jego twarzy świecznik ażeby mu się przypatrzeć, nareszcie ukląkłszy przed Małgorzatą, ucałował kraj jej szaty.
— Chwała Bogu! — powiedziała Henrieta — teraz przynajmniej nie będziesz mnie miał za nieznośną.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/880
Wygląd
Ta strona została przepisana.