Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/887

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

walecznym, którzy go od niebiezpieczeństwa uchronili.
Następnie, położył się w łóżko z powszechnem podziwieniem, że się bardzo prędko rozebrał; rzec można, że potrzebował snu, aby po przebudzeniu, mieć weselsze i jaśniejsze myśli.
Dla tego, Epernon, który najdłużej przy królu pozostał, czekając na podziękowanie, wyszedł w bardzo złym humorze, nie słysząc ani jednego dziękczynnego wyrazu.
Loignac stojąc przy aksamitnej firance i widząc przechodzącego Epernona, rzekł z gniewem do czterdziestu pięciu:
— Panowie, król już was nie potrzebuje, spać idźcie...
O drugiej rano wszystko zasypiało w Luwrze.
Tajemnica przygody tym sposobem wiernie była dochowana i nikomu jej nic udzielono. Poczciwi mieszczanie paryscy chrapali w najlepsze nie myśląc, że o mało nowa dynastya na tron nie wstąpiła.
Pan d’Epernon kazał się natychmiast rozebrać i zamiast, jak zwykle, biegać po mieście, poszedł za przykładem swojego miłościwego pana, kładąc się spać i nic nie mówiąc do nikogo.
Sam tylko Loignac, podobny do „justam et