Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/874

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kałem cię mówiąc o łowach na wilki i inne drapieżne zwierzęta; ale musiałem tak czynić; król Henryk nie chce płacić posagu siostrze swojej Małgorzacie, a ona krzyczy i płacze o swoje Cahors; chcąc zaś mieć spokój w domu, trzeba czynić co żona żąda; musiałem więc udać się, aby wziąć Cahors.
— Dlaczegóż, Najjaśniejszy panie, nie zażądała — od ciebie księżyca, kiedy jesteś tak usłużnym mężom?... — odparł Chicot, obrażony królewskiemi żarty.
— Nawetbym i tego spróbował, mój Chicot, tak kocham moją Małgorzatę.
— Dosyć Najjaśniejszy panie będziesz miał roboty z Cahors i zobaczymy, jak się z niem sprawisz.
— Właśnie to chciałem powiedzieć; słuchaj, przyjacielu Chicot, chwila jest stanowcza i okropna, a ja wcale się nie taję, że wojownikiem nie jestem i drżę za każdym wystrzałem. Mój przyjacielu, nie żartuj z biednego bearneńczyka, swojego rodaka i przyjaciela i jeżeli trwogę we mnie spostrzeżesz, nie opowiadaj nikomu.
— Jeżeli Najjaśniejszy pan stchórzy?
— Tak.
— Zatem się boisz, Najjaśniejszy panie?
— Bezwątpienia.