Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/706

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dostał, będę więc miał zaszczyt zaraportować królowi, ile dobrego wyrządziłeś pan dla jego służby.
Sainte-Maline dawniej blady teraz zarumienił się, lecz pełen rozsądku skoro go nie unosiła żadna namiętność, pojął, że Ernauton mówi prawdę i że czekają na niego. Z panami de Loignac i d’Epernon niemożna było żartować — odpowiedział więc:
— Jesteś wolny, panie Ernauton; miło mi iż mogłem ci wyświadczyć przyjemność.
Ernauton wystąpił z szeregów i pośpieszył na schody, wiodące do komnat królewskich.
Sainte-Maline wzrokiem go odprowadził i ujrzał jak w połowie schodów, Loignac przywitał pana de Carmainges i dał mu znak aby szedł dalej.
Loignac zaś zeszedł na dół i zabierał się do obliczenia jeńców.
Przekonał się, iż dzięki przy aresztowaniu pięćdziesięciu ludzi, droga oczyszczona będzie aż do jutra, ponieważ godzina, na którą ci ludzie zebrać się mieli w Bel-Esbat, już przeminęła.
A zatem królowi nie groziło już żadne niebezpieczeństwo w powrocie do Paryża.
Ale Loignac nie liczył na klasztor Jakobi-