Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

duszą, jak to pojmowali i tłomaczyli Hippokrates i Qulen?
— Nie przeczę, Najjaśniejszy panie; ale nauką nie wyrównam Waszej królewskiej mości, i nie raz widziałem, że bardzo szpetni ludzie byli dzielnymi żołnierzami. Nieprawdaż Henryku?
Joyeuse zwrócił się do brata, jakby szukając pomocy w zdaniu jego; lecz Henryk, pogrążony w głębokich dumaniach, patrzył, niewidząc, słuchał, nie słysząc, król dopiero wyręczył go w odpowiedzi.
— Ej! dla Boga! kochana Anno — zawołał monarcha — któż ci powiada, że i ten nie był waleczny? Owszem! był odważny jak niedźwiedź, jak wilk, jak wąż. Alboż nie pamiętasz rozmaitych sztuczek jego? We własnym domu spalił nieprzyjaznego sobie szlachcica normandzkiego. Dziesięć razy pojedynkował się i zabił trzech przeciwników; schwytano go przy fałszowaniu pieniędzy i za to na śmierć skazano.
— Jednakże — wtrąciła Katarzyna Medicejska — ułaskawiono go za wstawieniem się księcia Gwizyusza, twojego kuzyna, moja córko.
Ludwice teraz już sił zabrakło; poprzestała więc na westchnieniu.