Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/664

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dama znowu się uśmiechnęła, lecz już z widoczniejszą ironią.
— Jakkolwiek chcesz pan uchodzić za przenikliwego, niezbyt jednak jesteś przebiegłym — rzekła nieznajoma, bo zaprawdę zdrowy rozsądek natychmiast powinien był wyjaśnić ci to wszystko, co za ciemne uważasz.
A najprzód, czyliż to rzecz nienaturalna, iż księżnę de Montpensier obchodził los Salcèda i jego prawdziwe lub fałszywe zeznania, mogące wielce szkodzić całemu domowi Lotaryngii? a w takim razie mój panie, czyż nie naturalna, iż ta księżna wysłała osobę pewną, zasługującą na całe jej zaufanie, dla znajdowania się przy egzekucyi i naocznego przekonania o najdrobniejszych jej szczegółach? Otóż! tą osobą, mój panie, byłam ja, powiernica Jej książęcej mości.
A teraz czy pan mniemasz, że mogłam dostać się do Paryża, gdy wszystkie jego rogatki były zamknięte? czy mniemasz, że w kobiecych sukniach mogłam iść na plac Grève?
Nakoniec kiedy już znasz pan moje stanowisko przy księżnej, czy mniemasz, że mogłam obojętnie patrzeć na cierpienia nieszczęśliwego i upór w udzieleniu wyjaśnień?