Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/477

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To też, w istocie, narażasz się na stryczek.
— Wolę hańbę lub śmierć własną, aniżeli śmierć króla, i dla tego przyszedłem.
— Piękne to uczucia mój panie, i przejąłeś się niemi zapewne nie bez słusznych powodów.
— Mniemałem, że książę pan jesteś przyjacielem króla, że mię nie zdradzisz, że owszem doniesienia mojego użyjesz na dobre.
Książę długo i badawczo wpatrywał się w oczy Mikołaja Poulain.
— W tem jeszcze coś innego być musi — rzekł — księżna mimo całej śmiałości swojej, nie odważy się sama na takie przedsięwzięcie.
— Czeka na brata swojego — odpowiedział Mikołaj Poulain.
— Na księcia Henryka! — zawołał d’Epernon przerażony, jakby czuł zbliżanie się lwa.
— Nie Mości książę, tylko na księcia de Mayenne.
— A!... — rzekł d’Epernon oddychając — trzeba przeszkodzić tym pięknym zamysłom.
— Zapewne Mości książę — odparł Poulain — dla tego też spieszyłem się...
— Jeżeli prawdę powiedziałeś, panie urzędniku, będziesz wynagrodzony.