słannik ustny zawsze ma pewną odpowiedzialność, ale doręczyciel listu dopiero z drugiej ręki otrzymuje pchnięcia.
— No, zgoda!.. dam ci list, to się nawet zgadza z polityką moją.
— A widzisz jak to gładko idzie, dawaj.
I Chicot wyciągnął rękę.
— Nie myślże przecież, iż podobny list natychmiast napisać można. Pierwej należy się nad nim zastanowić, trzeba go rozważyć.
— Dobrze, dobrze, zastanawiaj się, rozważaj. Wrócę tu jutro o świcie, albo przyślę po ten list.
— A czemuż nie chcesz nocować?...
— Tu?
— Tak jest, w twoim fotelu.
— Ba!.. minęły już te czasy. W Luwrze nigdy już sypiać nie będę. A któż to widział, aby widmo spało w fotelu, co za niedorzeczność!
— Lecz nakoniec — zawołał król — pragnę abyś poznał moje zamiary co do Małgorzaty i jej męża. Jesteś gaskończykiem, list mój narobi hałasu na dworze Nawarskim. Będą ci zadawać pytania, trzeba zatem abyś umiał odpowiedzieć na nie. Cóż u dyabła!... jesteś moim reprezentantem, niechcę więc, abyś głupio wyglądał.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/296
Wygląd
Ta strona została przepisana.