Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie zły pomysł — rzekł król — mianowicie jeżeli my sami tylko posiadać będziemy klucz do tej arytmetyki. Lecz ci poczciwcy poduszą się, skoro tu żyć ciągle będą.
— Jeżeli Wasza królewska mość pozwoli, obejdziemy każde mieszkanie po szczególe.
— Do licha!.. cóż to znowu za garderobę pokazujesz mi d’Epernon! — powiedział król patrząc na krzesła zapełnione odzieżą śpiących. Paryż śmiać się będzie, skoro zamknę tu łachmany tych zuchów.
— Prawda Najjaśniejszy panie, moi czterdziestu pięciu niezbyt kosztownie są odziani, lecz gdyby wszyscy byli książętami i parami...
— Rozumiem — uśmiechając się przerwał król — kosztowaliby mię drożej trochę, aniżeli kosztować będą.
— Zgadłeś Najjaśniejszy panie.
— A ileż kosztować będą?.. Obaczmy. Może ta wiadomość skłoni mię do jakiego względem nich postanowienia, bo w istocie mój d’Epernon, miny ich nie zbyt powabne...
— Wiem Najjaśniejszy panie, pod południowem słońcem naszych prowincyj wychudli i ogorzeli; lecz ja byłem równie chudy, równie ogorzały kiedy przybyłem do Paryża, i oni więc utyją i wybielej?], podobnie jak ja.