Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odpowiedzią Boromeusza było pchnięcie, tak szybko wykonane, że koniec miecza zadrasnął ramię Chicota.
— Hola! hola!... — zawołał Chicot — widzę, że chcesz koniecznie, ażebym ci pokazał pchnięcie Mikołaja Dawida, to rzecz piękna i bardzo prosta.
I Chicot trzymający się do tej pory odpornie, postąpił naprzód i zaczął nacierać.
— Oto masz te pchnięcie — mówił Chicot, robię fałszywe natarcie w czterech poruszeniach.
I zrobił je.
Boromeusz osłaniał się odpierając natarcia, lecz widząc się na nowo zagrożonym, cofnął się w tył i musiał zatrzymać, albowiem po za nim przepierzenie było.
— To źle, że opisujesz koło, moja pięść lepsza od twojej; oto nacieram, pilnuj się, bo cię dotknę, albo raczej zabiję.
W rzeczy samej, poruszenie było tak spieszne, że pchnięcie ugodziło w pierś Boromeusza, prześliznęło się jak igła pomiędzy bokami i utkwiło z łoskotem w tarcicę przepierzenia.
Boromeusz wyciągnął ręce i miecz upuścił; oczy jego krwią nabiegły, gębę otworzył a czerwona piana ukazała się na ustach; pochylił głowę na ramię, z jękiem do harkania podobnym, nogi się