Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wojsko to wraz z wodzem będzie pod memi rozkazami. Chicot, co mówisz na to?
Nikt nie przerwał milczenia.
— Mój kochany — mówił król dalej — to jest w tobie najgłupszem, ze jesteś upartym jak muł hiszpański, a kiedy cię kto przekona, to się dąsasz a dąsasz jak głupiec.
Najmniejszy szmer niezaprzeczył Henrykowi zdania, które tak szczerze swojemu przyjacielowi objawiał.
Król zaś nienawidził bardziej milczenia niż uporu.
— Myślę — rzekł — że ten głupiec zasnął. Chicot — zawołał zbliżając się do krzesła — król mówi do ciebie, odpowiedz.
Lecz Chicot nie mógł odpowiedzieć bo go nie było, a Henryk puste zastał krzesło.
Oczy króla biegały po całym pokoju, lecz gaskończyka tu, równie jak w krześle nie było.
Hełm jego znikł razem z nim.
Króla przeszedł trwożliwy dreszcz, albowiem zabobonnym był i niekiedy uważał Chicota za istotę nadludzką, dobrą co prawda, ale zawsze szatańską.
Przywołał Nambu.
Nambu nic nie miał wspólnego z Henrykiem.