Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Henryk po wysłuchaniu, już chciał odjeżdżać.
— Zaczekaj — rzekł Joyeuse — o najważniejszej rzeczy zapominasz; moi ludzie ujęli trzech wieśniaków, z tych jednego oddaję ci za przewodnika. Żadnej dla niego litości, a na pierwszy znak zdrady, kula lub sztylet.
Dawszy takie instrukcye, czule uściskał brata i kazał ruszyć.
Stu ludzi wyciągniętych losem, z Bouchagem na czele, udało się w drogę natychmiast.
Henryk umieścił przewodnika pomiędzy dwoma żandarmami, mającemi pistolety odwiedziono.
Remy i jego towarzyszka jechali w tyle; Henryk żadnych względów im nie okazywał, myśląc, że ciekawość obudzona, może stać się szkodliwą.
Sam, nie trudząc ich nawet spojrzeniem po wyjeździe ze wsi, jechał na skrzydle orszaku.
Pochód był bardzo powolny, bo nieraz konie drogi znaleźć nie mogły i w błocie grzęzły.
Ponieważ nie znaleziono szosy szukanej, musiano po najgorszej jechać drodze, a nawet po bezdrożach.
Niekiedy tententem koni poruszone straszydła, uciekały po dolinie; byli to wieśniacy za-