Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do opisania melancholii szmeru wody, ciekącej w strumieniu.
Nagle zadrżał, huk armat odbił się ze strony północnej i ucichł wiatrem niesiony.
— A!... — rzekł — przybędę za późno, wezmą Antwerpię.
Powstał tedy i chciał wsiąść na konia, aby biegnąc za hukiem, dotrzeć na pole bitwy; ale potrzeba było opuścić nieznajomą i umrzeć w niepewności.
Gdyby jej nie napotkał na drodze, byłby pojechał dalej, nawet nie oglądając się, nie wzdychając za przeszłością, nie żałując przyszłości; ale kiedy ją spotkał, kiedy podejrzenie odezwało się w sercu, postanowienia osłabły.
Pozostał więc.
Przez dwie godziny leżał na ziemi, nadstawiając uszy na dochodzące do niego strzały.
Był pewnym, że to brat jego wysadza w powietrze okręty flamandzkie.
Nakoniec, około drugiej, wszystko się uspokoiło, w pół do trzeciej wszystko umilkło.
Huk dział nie dochodził, jak się zdawało do wnętrza mieszkania, gdzie gdyby był słyszany, tymczasowi goście nie byliby nań nieczuli.
— O tej godzinie mówił do siebie Henryk, Antwerpia jest wziętą i mój brat zwycięzcą.