Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oto co donosił nasz chory.
„Jestem jeszcze bardzo osłabiony, ale pragnę znaleźć silę aby ci parę słów napisać. Ażeby odrazu ukończyć z sobą, donoszę — iż jest mi trochę lepiéj, a to lepiéj daje mi nadzieję że będzie niezadługo zupełnie dobrze.
„Matka moja mówiła o rozmowie jaką z tobą miała, i opowiedziała mi prawdziwą przyczynę twojego wyjazdu. Przyszła zaraz na myśl Nichetta, tak dobra tak poświęcona, której winni jesteśmy te przyjemne chwile. Potem, zastanowiłem się, a ponieważ zbliża się chwila twojego powrotu, jeżeli tylko powrócisz, chciałbym ci służyć radą. Wiesz że całem sercem kocham Nichettę, ale wiesz także że więcej kocham ciebie, — co jest bardzo naturalne. Nie zawaham się tedy udzielić ci radę, która mojem zdaniem może ci dać szczęście, — choćby ta rada miała jéj przykrość sprawić... szczęście twoje przedewszystkiem. Otóż, ja sądzę mój drogi Gustawie, że twoje szczęście jest w rękach panny Mortonne. Tobie to winien ja jestem Antoninę, a jakkolwiek ty nie mnie zawdzięczać będziesz Laurencyę, — przynajmniej spełnię mój obowiązek zwalczając twoją chwiejność jeżeli się wahasz. Ona cię kocha i to bardzo, albowiem nieraz rozmawiałem z nią o tobie, i zainteresowanie się jéj tobą przebijało się w każdym jéj wyrazie. Szczęście więc tam jest, ponieważ tam jest miłość... Jéj rodzice są to wyborni ludzie i zastąpić ci potrafią twoich, których utraciłeś. Szczęście więc jest tam, ponieważ tam jest rodzina.... Laurencya jest aniołem niewinności i wdzięku,