Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

matki, która oddana cała temu bezgranicznemu zaufaniu, które Bóg często udziela rodzicom, śmiała się ze swoich obaw i zasypiała każdego wieczora, z myślą o téj słodkiéj rzeczywistości.
Co do Edmunda, to nie powątpiewał on, jakiego starania był przedmiotem. Urządził swoje życie na dwa lub trzy lata, i nie myślał o dalszéj przyszłości.
Jedyna jego troską było: ukryć przed matką to co nie było dla niego tajemnicą i kazać o tém zapomnieć choć na chwilę żonie.
Znaliście też kiedy suchotników, świadomych swojego stanu? Czy nie zauważaliście iż dla nich życie ma powaby nieznane zupełnie tym wszystkim, którzy długo żyć mają? Ich oczy, przed któremi Bóg roztacza już część swojéj wieczności, przenikają ludzi i wszystkie przedmioty w sposób odrębny, który je poetyczniejszemi czyni. Więcéj patrzą oni swoją duszą, jak swojem sercem. Uczucia u nich mają jakąś elektryczną krótkotrwałość. Przedmioty, które poruszają innych przy pomocy dedukcyi, ich poruszają od pierwszego wejrzenią. Rzekłbyś że dusza, zbyt ścieśniona w ich piersi, usiłuje ciągle wznieść się, i że z wysokości w które przenika, rozróżnia to, co uchodzi przed wzrokiem zwykłego śmiertelnika. Ona żyje wyżéj jak ich ciało — i to właśnie tłomaczy ich łatwą śmierć; albowiem kiedy ostatnia godzina nadejdzie, część nie materjalna ich istoty, będąc już oddawna oddzieloną od swego cielesnego powijaka, uwalnia się z ciała bez wysiłku, bez