Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Na grobie matki złożyłam moją przysięgę.
— Nie ma krzywoprzysięstwa, gdzie jest szaleństwo, a ty jesteś szaloną moja córko. Nie dozwolę ci nigdy przez sentymentalność poetyczną zawierać ten związek, któryby mógł być nieszczęściem całego twego życia. Szczęście twoje przedewszystkiem. Mam więcej od ciebie rozumu i jaśniéj patrzę na rzeczy jak ty; wierzaj mi moje dziecko, wyrzeknij się tego p. Pereux i nie narażaj tak swojéj przyszłości, za którą odpowiadam przed Bogiem. Otóż Bóg, który mi pozwala widzieć to, czego inni ludzie nie dostrzegają, chce, aby ta smutna wiadomość wyszła przynajmniej na szczęście memu dziecku. Nie mów mi więcéj o tem. Oddałbym cię do klasztoru, gdybym był pewny, iż od dziś za tydzień nie porzucisz téj myśli.
— Czy to twoje ostatnie słowo, ojcze?
— Nie inaczéj.
— Gdybym ci powiedziała iż moje szczęście, p. Pereux i jego matki, zależą od tego związku, opierałbyś mu się jeszcze, ojcze?
— Z początku rozumowaniem, a potem, dodał p. Devaux głosem surowszym, wszystkiemi środkami, których mogę używać z mocy moich praw rodzicielskich; — gdyby rozumowanie nie wystarczało.
— Tak więc — powiesz jutro tej matce: „odmawiam ręki mojéj córki synowi pani, ponieważ jest on dotknięty śmiertelną chorobą.”
— Tego jéj nie powiem; ale wołałbym stokroć powiedzieć to, bodajby słowa moje éj śmierć spowodowały,