Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pewną iż Edmunda wzrok pozostaje w ścisłym związku ze wszystkiemi jej ruchami.
Te dwie istoty miały jedną myśl, dążyły do jednakowych celów; oboje obcięliby sobie mówić szczerze, a mimo to oboje unikali siebie, jedno przez uszanowanie drugie przez skromność.
Miłość składa się z tych wszystkich drobnostek, drobnostek niedających się spisać, niewidzialnych jak zapach, lub śpiew, który się czuje i który się słyszy nie mogąc żadnego z nich uchwycić ani na części rozebrać.
Msza już została ukończoną, a Antonina nie ruszyła się jeszcze z miejsca, tak dalece iż pani Aniela, która już dawno złożyła swoją książkę, musiała ją trącić:
— No! idziemy?
„Może to o mnie ona myśli” — mówił sobie Edmund.
Antonina wychodząc z kościoła, rzuciła okiem na stronę. Nie zobaczyła Edmunda, ale go usłyszała.
„Przyjdzie téż on do mego ojca?” pytała sama siebie.
Robiąc znak krzyża przy chrzcielnicy, spostrzegła Edmunda wychodzącego drugiemi drzwiami.
„To co on zrobił jest bardzo piękne, pomyślała sobie. Nie obce nadużywać położenia.”
Serce Antoniny było wdzięcznem za coś Edmundowi.
Co do niego samego, tego prawdziwego Kochanka miłości, — posiadał on już to czego pragnął, i niewielu mło-